|
Polecamy
komentarz prezesa ZNP opublikowany na stronie
www.wyborcza.pl
Jesteśmy coraz lepsi. Wyprzedziliśmy już Niemców i Anglików, dogoniliśmy
edukacyjnych liderów z Finlandii. Korki od umownego szampana powinny strzelać
nad Wisłą, bo mamy powód nie tylko do świętowania, ale prawdziwy powód do dumy!
Znacząca poprawa wyników naszych gimnazjalistów we wszystkich obszarach objętych
badaniem PISA 2012 (umiejętności matematycznych, rozumowania w naukach
przyrodniczych oraz czytania i interpretacji) sprawiła, że Polska znalazła się w
czołówce krajów Unii Europejskiej.
Nie ukrywam, że czułem ogromną satysfakcję podczas posiedzenia światowego
Zarządu ETUCE w Brukseli, kiedy ogłaszano wyniki 5. edycji Programu
Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów. Już nie Finowie, ale Polacy byli
przez wszystkich pytani: jak to robicie? Jak osiągnęliście taki sukces?
Wielu ekspertów edukacyjnych, nie tylko z unijnych krajów, zamierza w
najbliższym czasie odwiedzić polskie szkoły, poznać nasz system, przeanalizować
kroki, które doprowadziły nas na ten edukacyjny szczyt. Choćby wczoraj
rozmawiałem z ekspertem z amerykańskiej fundacji, który specjalnie przyleciał z
Waszyngtonu do Warszawy, by odkryć tajniki naszego kształcenia.
Niestety, tego entuzjazmu nie widzę w Polsce, przysłuchując się naszej skromnej
debacie na temat wyników PISA. Politycy, dziennikarze, a często sami nauczyciele
wypowiadają się o nich z dużym dystansem. Próbują je podważać, sugerując, że
PISA PISĄ, a polska szkoła, jaka jest, każdy widzi (czytaj: zła).
Nie wiem, dlaczego nie potrafimy się cieszyć z sukcesu edukacyjnego, jakiego
razem dokonaliśmy w ostatnich latach, często w niełatwych warunkach: mimo
znacznie niższej pozycji gospodarczej w Unii, niższych wydatków na ucznia,
niższych wynagrodzeń nauczycieli oraz niższego poziomu wykształcenia rodziców.
Narzekanie na szkołę i nauczycieli, w tym także na Kartę nauczyciela, tak nam
weszło w krew, że nie doceniamy naszych osiągnięć edukacyjnych, kiedy cały świat
składa nam gratulacje.
PISA 2012 podnosi nasz prestiż za granicą. W kraju przyjmowana jest z
niedowierzaniem. Widocznie lekcji z budowania własnej wartości jeszcze nie
odrobiliśmy.
|
|